Wczesna aborcja a możliwość krzywdzenia
O danej istocie możemy orzec, że jest świadoma, jeśli sensowne jest pytanie o to, jak to jest być tą istotą. (…) Trudno jest dokładnie określić, w którym momencie płód uzyskuje tak rozumianą świadomość. Jednakże w świetle obecnej wiedzy naukowej niemożliwe jest istnienie świadomości przed dwunastym tygodniem ciąży.
Sprawa aborcji ciągle wzbudza kontrowersje. W ubiegłym roku Komitet Inicjatywy Ustawodawczej „Stop Aborcji” złożył w Sejmie projekt ustawy całkowicie zakazującej przeprowadzania aborcji nawet w przypadkach płodów obciążonych ciężką chorobą lub gdy ciąża powstała wskutek czynu zabronionego. Z kolei Komitet Inicjatywy Ustawodawczej „Ratujmy kobiety” złożył projekt liberalizujący obowiązujące prawo i dopuszczający przerwanie ciąży bez ograniczeń do końca 12 tygodnia ciąży. Sejm odrzucił oba te projekty, a polskie prawo dotyczące aborcji nie zmieniło się. W dalszym ciągu przerwanie ciąży jest dopuszczalne jedynie w trzech przypadkach: gdy „ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety ciężarnej”; w sytuacji, gdy istnieją medyczne przesłanki wskazujące „na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu”; lub gdy „zachodzi uzasadnione podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego”. Filozoficzne problemy dotyczące statusu ludzkiego płodu i aborcji były już poruszone w kilku artykułach w czasopiśmie „Filozofia w Praktyce” (zob. 1, 2, 3). W debacie publicznej przeciwnicy moralnej dopuszczalności aborcji z reguły podkreślają, że płód ma prawo do życia. Ich oponenci rzadko starają się uzasadnić tezę, że płód nie ma prawa do życia, głównie podkreślając prawa kobiet do decydowania o swoim ciele. Celem tego tekstu jest krótka prezentacja argumentów za stanowiskiem głoszącym, że wczesna aborcja (do czasu uzyskania przed płód świadomości) jest dopuszczalna moralnie, ponieważ nikogo nie krzywdzi. Choć stanowisko to rodzi oczywiste implikacje prawne, nie będę się tu zajmował kwestią prawodawstwa dotyczącego aborcji.
Na wstępie warto przytoczyć często podnoszony argument, że embriony i płody ludzkie mają taki sam status moralny jak już urodzone dzieci oraz dorośli. Argument ten głosi, że ponieważ nie sposób wyróżnić żadnego niearbitralnego momentu, od którego człowiek posiada prawo do życia, to trzeba uznać, że posiada on to prawo już od momentu poczęcia, czyli pojawienia się zygoty – pojedynczej komórki powstałej w wyniku połączenia gamety męskiej z gametą żeńską.
Filozofowie lub bioetycy krytykujący ten pogląd najczęściej argumentują na dwa sposoby. Część z nich (Judith Jarvis Thomson) sądzi, że nawet założenie, iż płód posiada prawo do życia, nie implikuje, że kobieta ma obowiązek udostępnić swoje ciało, by utrzymać płód przy życiu. Inni (Michael Lockwood) wskazują inny niż zapłodnienie etap rozwoju płodu, od którego zasadne jest przypisanie mu prawa do życia, przykładowo: zagnieżdżenie się zarodka w macicy czy uzyskanie świadomości. W tym artykule zamierzam krótko omówić kryterium świadomości.
O danej istocie możemy orzec, że jest świadoma, jeśli sensowne jest pytanie o to, jak to jest być tą istotą. Na przykład komputer nie jest świadomy, bo być komputerem jest nijak, to znaczy nie istnieje żaden subiektywny punkt widzenia komputera. Aby istota posiadała świadomość w tym sensie, o który mi chodzi, nie musi posiadać samoświadomości, to znaczy nie musi zdawać sobie sprawy ze swojego „ja”, wystarczy, że posiada zdolność do odczuwania. Trudno jest dokładnie określić, w którym momencie płód uzyskuje tak rozumianą świadomość. Jednakże w świetle obecnej wiedzy naukowej niemożliwe jest istnienie świadomości przed dwunastym tygodniem ciąży. Wiele danych naukowych wskazuje na to, że świadomość powstaje dużo później. Aktywność EEG mózgu jest wykrywana między dwudziestym a dwudziestym czwartym tygodniem ciąży. Z kolei mielinizacja dróg wzgórzowo-korowych, będąca wskaźnikiem dojrzałości układu nerwowego, trwa aż do dwudziestego dziewiątego tygodnia ciąży.
Jednym ze sposobów obrony kryterium świadomości jest odrzucenie przekonania, że „każdy z nas był kiedyś wczesnym płodem”, czyli że jesteśmy ontologicznie tożsami z istniejącymi wcześniej płodami, z których się rozwinęliśmy. W ten sposób kryterium świadomości bronią Michael Lockwood oraz Jeff McMahan. Lockwood, w tekście opublikowanym po polsku w 2 tomie Antologii bioetyki, posługuje się następującym eksperymentem myślowym.
Przypuśćmy, że cierpisz na poważną chorobę serca – na tyle poważną, by stanowiła zagrożenie życia. W takich okolicznościach byłbyś zachwycony, gdyby nadarzyło się „kompatybilne” z twoim serce dostępne dla transplantacji. Załóżmy teraz dla odmiany, iż cierpisz na nienadający się do zoperowania guz mózgu. Także w tym przypadku pozostałe dni życia wydają ci się policzone. Jednakże w ostatniej godzinie życia dowiadujesz się, że na skutek wyjątkowego przełomu w chirurgii możliwe stało się usunięcie twojego mózgu i zastąpienie go innym, a przy tym taki nadający się do transplantacji mózg właśnie się nadarzył wskutek tragicznego wypadku samochodowego. Jaka byłaby twoja reakcja? Trudno mi sobie wyobrazić, aby była to wielka radość czy ulga. Taką operację widziałbyś nie jako ratującą twoje życie, lecz ratującą życie dawcy [mózgu]: to nie ty podlegałbyś operacji transplantacji mózgu, lecz jego rzekomy dawca podlegałby operacji transplantacji ciała (Lockwood 2010, s. 302-303).
Skoro każdy z nas jest tylko strukturą mózgową odpowiadająca za świadomość, to nikt z nas nie „był” płodem przed pojawieniem się świadomości, chociaż rzeczywiście organizmy ludzkie, które zamieszkujemy, były kiedyś takimi płodami.
Przy pomocy tego eksperymentu myślowego Lockwood zwraca uwagę na to, że:
ja w sensie zasadniczym to moje mentalne ja, ulokowane w moim mózgu. Reszta mojego ciała stanowi zaledwie system wspierający, zestaw narzędzi, generator energii oraz wehikuł służący do przemieszczania się (Lockwood 2010, s. 303).
Skoro każdy z nas jest tylko strukturą mózgową odpowiadająca za świadomość, to nikt z nas nie „był” płodem przed pojawieniem się świadomości, chociaż rzeczywiście organizmy ludzkie, które zamieszkujemy, były kiedyś takimi płodami.
Mimo wspomnianego wyżej eksperymentu myślowego wielu ludzi uważa przekonanie, że jesteśmy tylko mózgami za mocno nieintuicyjne. Załóżmy zatem, że jesteśmy organizmami ludzkimi i zaczynamy istnieć już w momencie zapłodnienia. Czy przy takim założeniu jest możliwa obrona poglądu, że zabicie płodu, który jeszcze nie uzyskał świadomości jest dopuszczalne? Próbę taką podjął Paul Bassen. Twierdzi on, że nie można skrzywdzić istot nieświadomych. Uzasadnia tę tezę poprzez odwołanie się do czterech rodzajów nieszczęść: przeżywane zło (na przykład ból), pozbawienie możliwości jakiegoś działania (na przykład odcięcie ptakowi skrzydeł), śmierć oraz nieszczęścia „nienamacalne”, takie jak bycie okłamanym (Bassen 1982, s. 317). Związek nieszczęść pierwszego rodzaju ze świadomością jest oczywisty. Na przykład ból jest nieprzyjemnym przeżyciem świadomym. Podobnie jest – zdaniem Bassena – w drugim przypadku, ponieważ działanie takie jak latanie polega na „ekspresji mentalności”. Wydaje się, że poprzez „ekspresję mentalności” Bassen oznacza wynik aktu woli. Także trzeci rodzaj nieszczęścia, jakim jest śmierć, ma związek ze świadomością, zło śmierci polega na zakończeniu czyichś doświadczeń i aktywności umysłowej. Bardziej skomplikowany, chociaż równie widoczny, jest związek ze świadomością nieszczęść czwartego rodzaju. Na przykład źle jest kogoś okłamać dlatego, że ludzie pragną nie być okłamywani (s. 318).
Bassen zwraca uwagę na to, że nie można skrzywdzić roślin. Wynika to z tego, że rośliny nie mają świadomości (przynajmniej zgodnie z powszechną opinią). Na życie rośliny składają się jedynie pewne procesy, takie jak oddychanie czy wzrost. Trudno uznać, że zdrowe i długie życie stanowi jakąś korzyść dla istoty pozbawionej świadomości. Wartość życia dla ludzi i zwierząt stanowi to, że umożliwia ono uzyskanie korzyści ze świadomego istnienia (s. 322). Zabijając płód, zanim uzyskał świadomość, sprawiamy, że nigdy nie uzyska świadomości, a zatem nigdy nie stanie się istotą, którą można skrzywdzić (s. 326).
Pogląd Bassena został skrytykowany przez Dona Marquisa, którego tekst został także opublikowany po polsku w 2 tomie Antologii bioetyki. Marquis zgadza się z Bassenem co do tego, że nie można skrzywdzić roślin, jednakże stwierdza, że powodem, dla którego roślin nie można skrzywdzić jest to, że – w przeciwieństwie do płodu – nie mają one potencjalnej świadomości. Marquis sądzi, że podejście Bassena nie wyklucza, że istota, która jeszcze nie uzyskała świadomości, może być ofiarą. Zabicie płodu pozbawia go wartościowej przyszłości i dlatego – według Marquisa – krzywdzi go (Marquis 2010, s. 234). W swojej krytyce Marquis zdaje się jednak ignorować inny argument Bassena głoszący, że gdybyśmy mogli sprawiać, że rośliny uzyskują świadomość, to trudno byłoby uznać, że robimy to dla dobra tych roślin. Wydawałoby się, że litowanie się nad tymi roślinami, które nie zostałyby w takiej sytuacji obdarzone świadomością jest absurdalne (Bassen 1982, s. 332). Wydawałoby się to absurdalne właśnie dlatego, że istoty, która jeszcze nie uzyskała świadomości nie można ani skrzywdzić, ani obdarzyć korzyścią.
Wobec takiego poglądu często stawiany jest zarzut, że gdyby świadomość miała decydować o dopuszczalności zabijania, to dopuszczalne byłoby zabijanie ludzi, którzy są w stanie tymczasowej nieświadomości, na przykład w trakcie snu bez marzeń sennych. W odpowiedzi na ten kontrargument pomocne okazuje się to, co mówi Bassen o ciele po śmierci mózgowej, w którym jeszcze zachodzą procesy takie jak oddychanie. Zwraca on uwagę, że w takim wypadku decydujemy o tym, czy podtrzymywać funkcje życiowe tego ciała dla dobra wcześniej świadomej osoby. Sądzę, że na tej samej zasadzie nie wolno zabijać ludzi, którzy są w danym momencie nieświadomi, ponieważ stanowiłoby to krzywdę dla wcześniej świadomego człowieka, krzywdę w postaci pozbawienia go świadomej przyszłości. Oczywiście, stanowiłoby to też krzywdę dla człowieka w danym momencie nieświadomego, ponieważ człowiek w danym momencie nieświadomy jest tą samą osobą, która wcześniej była świadoma. Może wydawać się dziwnym odwoływanie się do czyjejś przeszłości w uzasadnieniu tego, że pewien czyn jest krzywdzący, ale w rzeczywistości nawet po śmierci możemy wyrządzić człowiekowi krzywdę. Przykładem może być – wspomniane przez Bassena – zniszczenie dzieła literackiego. Poza tym przeszła świadomość to świadomość, która już zaistniała, czyli jest świadomością realną w przeciwieństwie do hipotetycznej świadomości płodu, który zostanie zabity zanim po raz pierwszy uzyska świadomość. Można oczywiście kogoś skrzywdzić ze względu na przyszłą świadomość, na przykład pijąc alkohol w czasie ciąży, ale w takim wypadku ta przyszła świadomość rzeczywiście zaistnieje. Świadomość płodu, który zostanie zabity przed jej uzyskaniem jest tylko hipotetyczna.
Wartość życia dla ludzi i zwierząt stanowi to, że umożliwia ono uzyskanie korzyści ze świadomego istnienia. Zabijając płód, zanim uzyskał świadomość, sprawiamy, że nigdy nie uzyska świadomości, a zatem nigdy nie stanie się istotą, którą można skrzywdzić.
Zgodnie z przedstawionym tu stanowiskiem aborcja płodu, który jeszcze nie uzyskał świadomości nikogo nie krzywdzi. Dopuszczalna jest zatem nawet z najbardziej błahych powodów.
Literatura:
Bassen P. (1982), Present Sakes and Future Prospects: The Status of Early Abortion, „Philosophy and Public Affairs” 11 (4): 314–337.
Galewicz W. (red.) (2009), Początki ludzkiego życia [w:] W. Galewicz, Antologia bioetyki, t. 2, Universitas, Kraków.
McMahan J. (2012), Etyka zabijania: Problemy na obrzeżach życia, tłum. J. Bednarek, K. Kuś, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa.
Konrad Kołodziejczyk – doktorant w Instytucie Filozofii UJ.
Artykuł powstał dzięki dofinansowaniu z Instytutu Filozofii UJ w ramach projektu „Zintegrowany system zdalnego nauczania w IF UJ”.
Komentarze (18)
Mateusz M. :o
11 czerwca, 2017 >jestem laikiem 😮 pewnie czegoś nie rozumiem, ale dla mnie podejrzany jest argument z tymi roślinami. ja wiem, że to jest eksperyment myślowy, ale dla mnie nie ma analogii, bo – zarodek (człowieka) MA potencjał do uzyskania świadomości, a (coś, roślina, kombajn) nie ma potencjału do uzyskania świadomości i tak na razie działa świat. czy można argumentować na zasadzie – a gdyby tak wszczepić roślinom świadomość… no tak, wtedy te bez świadomości nie różniłyby się od tych przed wszczepieniem i nasuwa się wniosek, że można je zabijać. tylko, że po zapłodnieniu i powstaniu zarodka człowieka, w moim odczuciu, nie mam prawa mu zabierać możliwości przyszłej świadomości, a jeśli mu nie przeszkodzę – uzyska ją, abstrahując od tego czy dla mnie świadomość to coś pozytywnego 😮 pozdrawiam, ciekawy tekst!
Konrad Kołodziejczyk
12 czerwca, 2017 >O ile dobrze rozumiem, Pana kontrargument sprowadza się do tego, że zarodek ma taką naturę, że uzyska świadomość, o ile mu się nie przeszkodzi, a rośliny co najwyżej uzyskałyby po nienaturalnej ingerencji człowieka. Jeśli tak, to jest to trafna uwaga. Rzeczywiście Marquis mógłby się w ten sposób bronić przed eksperymentem myślowym z roślinami. Pozostaje w mocy jednak argument Bassena, że potencjalna świadomość to hipotetyczna świadomość.
Mateusz M.
15 czerwca, 2017 >Tak, dobrze Pan uprościł moją wypowiedź 🙂 Rozumiem argument, że jeśli potencjalna świadomość (zgadzając się na zaproponowaną jej definicję i że jest to wyznacznik) nie zaistniała – nie ma straty. Jednak, mimo że nie jest to logiczne, dla mnie osobiście celowa ingerencja z zewnątrz, aby świadomość nie zaistniała – jest dla mnie czynem, nad którego dopuszczalnością bym się zastanawiał. Wiem też, że potencjał, to nie pewność, że zarodek uzyska świadomość, bo może obumrzeć (ciekawe jaki procent zarodków ją uzyskuje.)
Konrad Kołodziejczyk
19 czerwca, 2017 >Chyba
zbyt pośpiesznie zgodziłem się z Pana krytyką. Rzeczywiście, gdyby
człowiek obdarzał rośliny świadomością, to sytuacja byłaby trochę inna,
to znaczy rośliny nie miałyby potencjalnej świadomości. Sądzę jednak, że
ten eksperyment myślowy jest dobrym argumentem za tezą, że istota,
która jeszcze nigdy nie była świadoma nie może być ofiarą, niezależnie
od tego czy ma naturalny potencjał do uzyskania świadomości w
przyszłości. Dlaczego? Załóżmy, że powstrzymanie się od obdarzenia
roślin świadomością nie jest złe, ponieważ jest to tylko zaniechanie
działania, a zabicie płodu jest złe, ponieważ pozostawiony sam sobie
płód uzyska świadomość (odebranie płodu szansy). Z tego by wynikało, że
wprawdzie nie jest niczym złym powstrzymanie się od obdarzenia rośliny
świadomością, ale można byłoby się nad nimi litować. Jednakże, Bassen
słusznie zwraca uwagę na to, że litowanie się byłoby absurdalne.
Mateusz M.
8 listopada, 2017 >Przepraszam, bo teraz pojadę tak nienaukowo – rozumiem tok myślenia, sam przez wiele lat szukałem odpowiedzi w wielu kwestiach w logice, szukałem prawdy w swoich myślach, itd. Nauka mocno redukuje świat, robi mu takie komfortowe ramy. Zmierzam do tego, że od kiedy dopuściłem myśli o Bogu, ważna stała się pokora. Podpowiada mi ona, że
„Zgodnie z przedstawionym tu stanowiskiem aborcja płodu, który jeszcze nie uzyskał świadomości nikogo nie krzywdzi. Dopuszczalna jest zatem nawet z najbardziej błahych powodów.”
Wiem, że tekst o pokorze, to bardziej na kazanie niż argument naukowy. W każdym razie rozumiem, że etyka jest potrzebna np. do stanowienia prawa – dla wszystkich 🙂 A wracając do racjonalizmu (mam nadzieję) 🙂 Trafiłem tu po miesiącach i nic chyba nowego nie napiszę w odpowiedzi –
jeśli rośliny byłyby istotami świadomymi lub uznawanymi za świadome w sposób tożsamy z człowiekiem oraz świadomość rośliny wytwarzałaby się samoczynnie, to celowe przerywanie procesu – trwającego od powstania nowego życia (tutaj biolog może się przyczepi, który moment to nowe życie, tym bardziej u roślin) do zaistnienia tej świadomości – byłoby złem. Dla mnie pytanie o aborcję pozostaje pytaniem o to, kiedy i czy społecznie akceptowalne powinno być zabijanie człowieka w najwcześniejszej fazie rozwoju.
Unda
25 grudnia, 2017 >Ale to nie jest pytanie „o zabijanie”. To jest pytanie o odmową podzielenia się narządami, która to odmowa oznacza utratę wszelkich szans na przeżycie przez tego, kto ich do przetrwania potrzebuje.
Martin Kowalski
21 czerwca, 2017 >Ciekawy, zwięzły tekst. Pozwolę sobie zgłosić kilka wątpliwości. Ponieważ tekst dotyczy głównie zagadnień związanych z świadomością postaram się pozostać tylko przy tym temacie. Pominę też, żeby zbytnio się nie rozwlekać kwestię relacji pomiędzy świadomością, a człowieczeństwem.
Zaczyna Pan od dość ryzykownego stwierdzenia o nieświadomości maszyn. Współcześnie powstają komputery zdolne do bardzo dobrej imitacji ludzkich zachowań. Już w 2013 r. stworzono program, który skutecznie przeszedł test Turinga. Można oczywiście argumentować, że „to przecież maszyna i z definicji nie może być świadoma”, ale jak w takiej sytuacji to sprawdzić? Jakie kryterium przyjąć? Jak dowieść własnej świadomości innym ludziom?
Co do myślowego doświadczenia Lockwooda, również nie jestem do końca przekonany. Współczesna wiedza o tym czym jest świadomość, co się na nią składa, gdzie jest „ulokowana”, jak zapisywane są wspomnienia etc. jest szczątkowa. Czytałem o przypadkach (nie wiem na ile wiarygodne są to relacje), że pacjenci po przeszczepach organów nabywali cech osób, od których organy te pobrano. Nie wiadomo obecnie, czy mózg jest tylko „procesorem” danych, czy zawiera również jakiś zapis pamięci, czy świadomość w ogóle jest z materialną warstwą ludzkiej egzystencji.
Kolejny temat to temat potencjalnej świadomości płodu. Czy to, że płód ma świadomość tylko hipotetyczną daje nam prawo do odebrania mu możliwości życia? Bardzo wątpliwe twierdzenie. W przypadku płodu mamy do czynienia z istotą, która z bardzo dużym prawdopodobieństwem, w sposób nie wymagający żadnej sztucznej ingerencji uzyska świadomość. Odwołując się do przykładu roślin: litowanie się nad roślinami, które jeszcze nie uzyskały świadomości byłoby absurdalne, gdyby proces prowadzący do uzyskania przez nie świadomości nie został jeszcze uruchomiony. Gdybyśmy mieli do czynienia z rośliną, którą od uzyskania świadomości dzieliłaby np. sekunda, zabicie jej byłoby (według mnie) mocno wątpliwe moralnie.
Kolejny temat, to ludzie czasowo pozbawieni świadomości. Mam kilka wątpliwości co do podanych przez Pana przykładów. Twierdzi Pan, że zabicie chwilowo nieświadomego człowieka jest naganne moralnie, ponieważ byłaby to krzywda dla wcześniej świadomego człowieka i pozbawianie go świadomej przyszłości. Co różni opisywaną przez Pana sytuację: „byt świadomy” -> „byt nieświadomy” -> „byt świadomy”, od sytuacji: „byt nieświadomy” -> „byt świadomy”, z którą mamy do czynienia w przypadku płodu? Dlaczego hipotetyczna świadomość bytu który miał wcześniej świadomość aktualną jest lepsza, od hipotetycznej świadomości bytu, który nigdy jeszcze świadomy nie był? Świadomość, która już zaistniała, a nie istnieje nie wydaje mi się wcale bardziej realna od tej, której nigdy jeszcze nie było.
Kolejna sprawa, to to, co pisze Pan o pozbawianiu przyszłej świadomości kogoś, kto chwilowo tej świadomości nie ma. Co w przypadku, gdy nie wiemy, czy dana osoba odzyska świadomość? Czy taką osobę można zabić? Pisze Pan też o tym, że osoba, która odzyska wcześniej utraconą świadomość to ta sama osoba, która ją straciła. Co w przypadku, gdy osoba wybudzająca się ze śpiączki ma amnezję, albo w wyniku uszkodzeń mózgu drastycznie zmienia się jej osobowość i zdolności intelektualne?
No i na deser ostatnie 2 zdania Pana tekstu: „Można oczywiście kogoś skrzywdzić ze względu na przyszłą świadomość, na przykład pijąc alkohol w czasie ciąży, ale w takim wypadku ta przyszła świadomość rzeczywiście zaistnieje. Świadomość płodu, który zostanie zabity przed jej uzyskaniem jest tylko hipotetyczna.” – Co jeśli kobieta pijąca w ciąży alkohol poroni? Czy mamy wtedy do czynienia z „przyszłą świadomością, która rzeczywiście zaistnieje”? Co, jeśli to właśnie spożycie alkoholu doprowadzi do poronienia? Mamy wtedy do czynienia z krzywdą, czy nie?
Podsumowując: Może jestem paranoicznie ostrożny w podejściu do tematu aborcji, ale mamy do czynienia z sytuacją, która albo jest nieszkodliwym usuwaniem zlepków komórek (jeśli płód nie jest człowiekiem), albo ludobójstwem na niewyobrażalną skalę (jeśli płód człowiekiem jest).
Jak zatem z tego wybrnąć? Proponuję w ogóle zawiesić sąd nad tym, czy płód jest człowiekiem, czy nie jest, bo nie jesteśmy w stanie tego w żaden sposób określić. Według mnie aborcja powinna być nielegalna. Nielegalna nie dlatego, że twierdzę, że płód jest człowiekiem, ale własnie ze względu na niepewność. Zakaz aborcji od pierwszych chwil po zapłodnieniu jest jedynym rozwiązaniem, które daje nam 100% pewności, że nie dopuszczamy się zbrodni. Każda inna granica jest wątpliwa.
Pozdrawiam i przepraszam za rozwlekły komentarz. 🙂
Konrad Kołodziejczyk
24 czerwca, 2017 >„Zaczyna Pan od dość ryzykownego stwierdzenia o nieświadomości maszyn.
Współcześnie powstają komputery zdolne do bardzo dobrej imitacji
ludzkich zachowań. Już w 2013 r. stworzono program, który skutecznie
przeszedł test Turinga. Można oczywiście argumentować, że „to przecież
maszyna i z definicji nie może być świadoma”, ale jak w takiej sytuacji
to sprawdzić? Jakie kryterium przyjąć? Jak dowieść własnej świadomości
innym ludziom?”
Nie wykluczam, że kiedyś powstaną świadome maszyny. Nie sądzę jednak, że przejście testu Turinga wystarczy. Potrzebne byłoby jeszcze funkcjonowanie na zasadzie bardzo zbliżonej do ludzkiego mózgu. Gdyby komputer napisał książkę podobną do „Świadomego umysłu” Chalmersa, to trudno byłoby go uznać za nieświadomego.
„Co do myślowego doświadczenia Lockwooda, również nie jestem do końca
przekonany. Współczesna wiedza o tym czym jest świadomość, co się na nią
składa, gdzie jest „ulokowana”, jak zapisywane są wspomnienia etc. jest
szczątkowa. Czytałem o przypadkach (nie wiem na ile wiarygodne są to
relacje), że pacjenci po przeszczepach organów nabywali cech osób, od
których organy te pobrano. Nie wiadomo obecnie, czy mózg jest tylko
„procesorem” danych, czy zawiera również jakiś zapis pamięci, czy
świadomość w ogóle jest z materialną warstwą ludzkiej egzystencji.”
Odkryto jednak pewne korelacje między stanami mózgu a doznaniami, na przykłąd pobudzenie pewnych obszarów w mózgu wywołuje ból. Nie jest to oczywiście dowód na materialność świadomości i w moim artykule tego nie zakładam. Zakładam tylko korelację między stanami mózgu a stanami świadomości, czyli coś, co przyjmują nawet dualiści tacy jak Chalmers. Jeśli chodzi o nabywanie cech osób, którym organy pobrano, to nawet jeśli to są wiarygodne relacje, to nie dowodzą tego, że coś innego niż mózg odpowiada za świadomość. Dowodzą co najwyżej tego, że inne organy wpływają na pracę mózgu.
” Co różni opisywaną przez Pana sytuację: „byt świadomy” -> „byt
nieświadomy” -> „byt świadomy”, od sytuacji: „byt nieświadomy” ->
„byt świadomy”, z którą mamy do czynienia w przypadku płodu? Dlaczego
hipotetyczna świadomość bytu który miał wcześniej świadomość aktualną
jest lepsza, od hipotetycznej świadomości bytu, który nigdy jeszcze
świadomy nie był? Świadomość, która już zaistniała, a nie istnieje nie
wydaje mi się wcale bardziej realna od tej, której nigdy jeszcze nie
było. ”
Zgadzam się z tym, że przyszła świadomość nie jest bardziej nierealna niż przeszła (skłaniam się do tego, że przyszłość istnieje, tak samo jak przeszłość i teraźniejszość), ale nie zgadzam się z tym, że realna jest świadomość płodu, który zostanie zabity przed uzyskaniem świadomości. Nie jest realna, ponieważ taki płód nigdy tej świadomości nie uzyska. Marquis sądzi, że płód pozbawiony potencjalnej świadomości jest ofiarą, ponieważ pozbawia się go wartościowej przyszłości. Ja się zgadzam z Bassenem, że przed uzyskaniem świadomości istota nie może być ofiarą. Dlaczego mamy się litować nad roślinami zabitymi przed uzyskaniem świadomości, jeśli proces uzyskiwania u nich świadomości został uruchomiony, a nie litować się nad tymi u których ten proces w ogóle nie został uruchomiony? Jeśli istota nieświadoma może być ofiarą, to powstrzymanie się przed zainicjowaniem procesu powstania świadomości być może nie jest złem, ale sprawia, że roślina, u której nie zainicjowano tego procesu jest w gorszym położeniu niż ta, u której ten proces zainicjowano. Samo uznanie tego gorszego położenia wydaje się absurdem.
„Kolejna sprawa, to to, co pisze Pan o pozbawianiu przyszłej świadomości
kogoś, kto chwilowo tej świadomości nie ma. Co w przypadku, gdy nie
wiemy, czy dana osoba odzyska świadomość? Czy taką osobę można zabić?”
Można byłoby zabić tylko wtedy, gdybyśmy wiedzieli, że nie odzyska świadomości.
„Pisze Pan też o tym, że osoba, która odzyska wcześniej utraconą
świadomość to ta sama osoba, która ją straciła. Co w przypadku, gdy
osoba wybudzająca się ze śpiączki ma amnezję, albo w wyniku uszkodzeń
mózgu drastycznie zmienia się jej osobowość i zdolności intelektualne? ”
Jesteśmy przekonany, że to będzie ta sama osoba, o czym świadczy fakt, że mamy egoistyczną troskę o to, co będzie z nami, gdy drastycznie zmieni się nasza osobowość i zdolności intelektualne.
” Co jeśli kobieta pijąca w ciąży alkohol poroni? Czy mamy wtedy do
czynienia z „przyszłą świadomością, która rzeczywiście zaistnieje”? Co,
jeśli to właśnie spożycie alkoholu doprowadzi do poronienia? Mamy wtedy
do czynienia z krzywdą, czy nie? ”
Wtedy ta świadomość nie zaistnieje, zatem nie będzie żadnej ofiary, tak samo jak przy aborcji.
„Według mnie aborcja powinna być nielegalna. Nielegalna nie dlatego, że
twierdzę, że płód jest człowiekiem, ale własnie ze względu na
niepewność. Zakaz aborcji od pierwszych chwil po zapłodnieniu jest
jedynym rozwiązaniem, które daje nam 100% pewności, że nie dopuszczamy
się zbrodni. Każda inna granica jest wątpliwa.”
Argument z niepewności był już tematem artykułu w czasopiśmie „Filozofia w Praktyce”.
http://filozofiawpraktyce.pl/moralna-niepewnosc-w-argumentacji-bioetycznej/
Poza tym czy brak pewności co do tego, czy rośliny mają prawo do życia sprawia, że nie powiniśmy zabijać roślin? W końcu pojawiają się doniesienia, że rośliny też czują.
Unda
28 czerwca, 2017 >Odniosę się tylko do ostatniego, bo resztę ładnie wypunktował autor artykułu (swoją drogą: świetny tekst! dzięki!).
Zakaz aborcji daje nam 100% pewność, że dopuszczamy się fizycznego i psychicznego znęcania się nad kobietą, która jest w pełni człowiekiem: myślącym, czującym, świadomym. W przeciwieństwie do zarodków i płodów.
Anna Mokrosińska
17 lipca, 2017 >Dlatego ja jestem zwolenniczką argumentacji J.J. Thomson
Piotr Galka
20 sierpnia, 2017 >Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że nie jestem przeciwnikiem aborcji… Ba, jestem nawet jej zwolennikiem, ale akurat ta argumentacja wydaje mi się dosyć śliska. Jak rozumiem argumentacja polega na uznaniu, że prawo do życia płodu (jak słusznie zauważa autorka, zakładamy to prawo nieco na wyrost, bo to też jak wiemy kwestia dyskusyjna) nie może odbywać się kosztem utraty praw innego człowieka. No właśnie, utraty praw, ale przecież nie do życia jak w przypadku płodu (zakładając, że ciąża nie stwarza zagrożenia), a jedynie utraty praw do lepszej jakości życia, polepszenia kondycji psychicznej itd. Zwolennik tzw. ochrony życia może więc kontargumentować, że prawo do życia (płodu) jest w tym przypadku ważniejsze niż ograniczenie praw kobiety…
Rzepkowski
21 czerwca, 2017 >„Można oczywiście kogoś skrzywdzić ze względu na przyszłą świadomość, na przykład pijąc alkohol w czasie ciąży, ale w takim wypadku ta przyszła świadomość rzeczywiście zaistnieje. Świadomość płodu, który zostanie zabity przed jej uzyskaniem jest tylko hipotetyczna.” – wydaje mi się, że to rozumowanie prowadzi do absurdu. Załóżmy, że w trakcie ciąży płód jest poddawany działaniu jakiejś szkodliwej substancji, która upośledza go i skraca jego życie proporcjonalnie do dawki. Zerowa dawka – płód dochodzi do momentu narodzin i żyje jako człowiek; słaba dawka – życie przyszłego człowieka jest skrócone/upośledzone; średnia dawka – człowiek rodzi się i niedługo po narodzinach umiera; duża dawka – płód umiera tuż przed narodzinami; bardzo duża dawka – płód umiera natychmiast. Zupełnie naturalną oceną takiej sytuacji jest stwierdzenie, że zwiększając dawkę szkodliwej substancji coraz bardziej szkodzimy istocie ludzkiej na różnych etapach jej rozwoju. A jeżeli podtrujemy płód tak, że przyjdzie na świat do tego stopnia uszkodzony, że nie uzyska świadomości? Czy możemy uznać, że nikogo nie skrzywdziliśmy? Jeżeli naszym punktem odniesienia jest potencjalność zaistnienia świadomości, to przecież pojawia się ona kiedy tylko zarodek zaczyna prawidłowo się rozwijać i nie znika (potencjalność) w wyniku zabicia płodu przed uzyskaniem świadomości.
Konrad Kołodziejczyk
24 czerwca, 2017 >„A jeżeli podtrujemy płód tak, że przyjdzie na świat do tego stopnia
uszkodzony, że nie uzyska świadomości? Czy możemy uznać, że nikogo nie
skrzywdziliśmy?”
Możemy uznać, że nikogo nie skrzywdziliśmy, bo tylko istotę świadomą można skrzywdzić, a w opisanej sytuacji płód nigdy nie uzyska świadomości.
„Jeżeli naszym punktem odniesienia jest potencjalność zaistnienia
świadomości, to przecież pojawia się ona kiedy tylko zarodek zaczyna
prawidłowo się rozwijać i nie znika (potencjalność) w wyniku zabicia
płodu przed uzyskaniem świadomości”
Dlaczego sama potencjalna świadomość ma wystarczyć do tego, by istota była podmiotem dobra albo krzywdy? Sądzę, że to teza, która wymaga uzasadnienia w przeciwieństwie do tezy, że istota, która już uzyskała świadomośc może być ofiarą.
Leszek Ludwikowski
22 sierpnia, 2017 >„”A jeżeli podtrujemy płód tak, że przyjdzie na świat do tego stopnia
uszkodzony, że nie uzyska świadomości? Czy możemy uznać, że nikogo nie
skrzywdziliśmy?”
Możemy uznać, że nikogo nie skrzywdziliśmy, bo tylko istotę świadomą można skrzywdzić, a w opisanej sytuacji płód nigdy nie uzyska świadomości.”
Ostatni wniosek jest logiczny i absurdalny co oznacza, że jest to (bardzo mocny) argument przeciwko tezom Bassena.
„Aby istota posiadała świadomość w tym sensie, o który mi chodzi, nie musi posiadać samoświadomości, to znaczy nie musi zdawać sobie sprawy ze swojego „ja”, wystarczy, że posiada zdolność do odczuwania.”
Co to znaczy odczuwanie? Czy jest to prosty mechanizm doznawania i przetwarzania bodźców? Czy płód powinien mieć pewnego rodzaju wiedzę o otrzymywanych bodźcach?
„Inni (Michael Lockwood) wskazują inny niż zapłodnienie etap rozwoju płodu, od którego zasadne jest przypisanie mu prawa do życia, przykładowo: zagnieżdżenie się zarodka w macicy czy uzyskanie świadomości. W tym artykule zamierzam krótko omówić kryterium świadomości. (…) Zgodnie z przedstawionym tu stanowiskiem aborcja płodu, który jeszcze nie uzyskał świadomości nikogo nie krzywdzi.”
To chyba nie jest poprawne wynikanie, potrzebne jest wszak uzasadnienie, iż kryterium świadomości jest poprawne i wystarczające. Co więcej to, że aborcja nie krzywdzi człowieka, który mógł się z płodu wykształcić, bo się nigdy nie wykształcił nie oznacza, że nie krzywdzi nikogo. Wiele osób może na tym ucierpieć w szczególność zaś: osoba >która wykształciła się z płodu, na którym źle przeprowadzono zabieg aborcji< (w tym wypadku jest to argument praktyczny, nie zaś co do spraw ogólnych), matka (jeżeli rozpatrujemy możliwość świadomego działania na własną szkodę), ojciec (który wszak może nie mieć nic do powiedzenia), etc.
Adrian Tync
9 lipca, 2017 >Zabrakło polemiki z pojęciem osobowości płodu i kwestią jego ewentualnej duszy w moim odczuciu.
marchew
17 lipca, 2017 >jest dla mnie wielka luka w tym rozumowaniu. w dyskusji o świadomości chodzi pewnie o samoświadomość, a tę dzieci uzyskują koło 1,5 rż. czy do tego czasu autorze uważasz dziecko za wciąż możliwe do nienagannego moralnie pozbawienia życia?
Unda
17 lipca, 2017 >A czy to „pozbawienie życia” miałoby polegać na odmowie podzielenia się narządami, które do tego dziecka nie należą, a bez których to dziecko niezdolne byłoby przeżyć?
Motyw Kobiety
19 marca, 2018 >ja bym osobiście bardzo chciała – w obliczu tych szaleństw religijno-moralnych, by kwestia aborcji pozostała w 100% kwestią medyczną; by medycy w oparciu o wiedzę naukową, medyczną stanowili tu prawo w tej kwestii. Sumienie niech należy do kobiet i ich partnerów.